FC Barcelona zdobywa Puchar Króla po emocjonującym finale z Realem Madryt
W wielkim finale Pucharu Króla sezonu 2024/25, który odbył się 26 kwietnia 2025 roku na stadionie La Cartuja w Sewilli, FC Barcelona po raz kolejny udowodniła swoją dominację w tych prestiżowych rozgrywkach. W starciu z odwiecznym rywalem, Realem Madryt, Katalończycy zapewnili sobie 32. Puchar Króla w historii klubu, pokonując Królewskich po niezwykle zaciętym meczu, który rozstrzygnął się dopiero w dogrywce. Spotkanie to dostarczyło kibicom piłki nożnej niezapomnianych emocji, a ostateczny wynik 3:2 przypieczętował triumf Dumy Katalonii w tym hiszpańskim klasyku. To zwycięstwo nie tylko dodaje kolejny cenny krążek do bogatej gabloty Barcelony, ale także podkreśla jej siłę i determinację w walce o najwyższe cele, szczególnie w obliczu rywalizacji z tak mocnym zespołem jak Real Madryt.
Przebieg meczu: Barcelona – Real Madryt (Hiszpania) 2024/25
Finał Pucharu Króla pomiędzy FC Barceloną a Realem Madryt był prawdziwym widowiskiem sportowym, pełnym zwrotów akcji i nieprzewidzianych momentów. Mecz, rozegrany na neutralnym gruncie w Sewilli, od początku zapowiadał się na zaciętą batalię. Barcelona, grając z charakterystyczną dla siebie swobodą i pewnością siebie, objęła prowadzenie w 28. minucie po bramce Pedriego. Pierwsza połowa upłynęła pod znakiem dominacji Blaugrany, która mimo ambitnej postawy Realu, kontrolowała przebieg gry. Co ciekawe, w pierwszej połowie Królewscy nie oddali ani jednego celnego strzału na bramkę Barcelony, co świadczy o skutecznej defensywie Katalończyków i problemach ofensywnych zespołu z Madrytu w tym fragmencie gry. Druga połowa przyniosła jednak diametralną zmianę. Real Madryt, widząc, że przegrywa, ruszył do odrabiania strat. W 70. minucie Kylian Mbappe popisał się precyzyjnym strzałem z rzutu wolnego, doprowadzając do wyrównania. Kilka minut później, w 77. minucie, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, Aurelien Tchouameni wpisał się na listę strzelców, dając Realowi prowadzenie 2:1. Wydawało się, że Królewscy są już blisko upragnionego trofeum, zwłaszcza po tym, jak w końcówce regulaminowego czasu gry sędzia początkowo podyktował rzut karny dla Barcelony, lecz po analizie VAR decyzja została cofnięta. Mimo to, Barcelona nie poddała się. W 84. minucie Ferran Torres wykorzystał błąd w obronie Realu i zdobył bramkę na 2:2, doprowadzając do dogrywki i utrzymując nadzieję swojej drużyny na zdobycie Pucharu Króla.
Dogrywka decyduje: gol Koundé na wagę trofeum
Losy finału Pucharu Króla pomiędzy FC Barceloną a Realem Madryt ważyły się do ostatnich minut dogrywki. Po wyrównaniu Ferrana Torresa na 2:2 w końcówce regulaminowego czasu gry, rywalizacja przeniosła się do dodatkowych 30 minut. Emocje sięgnęły zenitu, a obie drużyny walczyły o każdy centymetr boiska. W 116. minucie meczu nadeszła decydująca chwila. Jules Koundé, francuski obrońca Barcelony, strzałem zza pola karnego pokonał bramkarza Realu Madryt, ustalając wynik spotkania na 3:2 dla FC Barcelony. Ten gol okazał się złotym trafieniem, pieczętującym zwycięstwo Katalończyków i zapewniającym im 32. Puchar Króla w historii. Decydujący moment meczu był ukoronowaniem determinacji i walki, jaką wykazała się drużyna Barcelony, która mimo niekorzystnego wyniku w drugiej połowie, potrafiła się podnieść i ostatecznie sięgnąć po upragnione trofeum. W końcowych minutach dogrywki, w doliczonym czasie gry, Ruediger z Realu Madryt otrzymał czerwoną kartkę, co dodatkowo podkreśliło dramatyzm i intensywność tego finałowego starcia.
Historia i statystyki: Barcelona Real Madryt Puchar Króla
Rywalizacja FC Barcelony z Realem Madryt o Puchar Króla ma bogatą historię, a każde spotkanie tych gigantów hiszpańskiej piłki nożnej budzi ogromne zainteresowanie. Finał sezonu 2024/25 wpisał się w tę tradycję, dostarczając kolejnego emocjonującego rozdziału w historii Pucharu Króla.
Rekordowa liczba trofeów dla FC Barcelony w Pucharze Króla
Zwycięstwo w finale Pucharu Króla 2024/25 oznacza dla FC Barcelony zdobycie 32. trofeum w tych prestiżowych rozgrywkach. To kolejny dowód na to, że Blaugrana jest najbardziej utytułowanym klubem w historii Copa del Rey. Długą historię Pucharu Króla, sięgającą 1902 roku, a która w przeszłości nosiła również inne nazwy, jak na przykład Copa del Generalísimo, Barcelona wielokrotnie zaznaczała swoją obecność, regularnie walcząc o najwyższe cele. Ta rekordowa liczba triumfów świadczy o konsekwencji i długoterminowej dominacji klubu w krajowych pucharach, co stanowi ważny element tożsamości i osiągnięć FC Barcelony na arenie krajowej.
Kluczowe momenty finału: bramki i zwroty akcji
Finał Pucharu Króla pomiędzy Barceloną a Realem Madryt obfitował w kluczowe momenty, które decydowały o jego ostatecznym kształcie. Pierwszym, który ustawił początkowy rytm meczu, była bramka Pedriego w 28. minucie, która dała Barcelonie prowadzenie. Po tej bramce, mimo starań Realu, pierwsza połowa nie przyniosła dalszych emocji bramkowych, a Królewscy nie potrafili znaleźć sposobu na pokonanie defensywy rywali. Druga połowa to prawdziwy rollercoaster. Kylian Mbappe w 70. minucie wyrównał stan meczu pięknym golem z rzutu wolnego, a niedługo potem Aurelien Tchouameni w 77. minucie zdobył bramkę na 2:1 dla Realu, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Wydawało się, że Real ma już zwycięstwo w garści, jednak w 84. minucie Ferran Torres wykorzystał błąd w obronie i doprowadził do wyrównania na 2:2, ratując Barcelonę przed porażką i przenosząc mecz do dogrywki. Tam, w 116. minucie, Jules Koundé strzelił zwycięskiego gola, zapewniając Barcelonie Puchar Króla. Warto również wspomnieć o kontrowersyjnej sytuacji z końcówki regulaminowego czasu gry, kiedy sędzia po analizie VAR cofnął rzut karny dla Barcelony, a także o czerwonej kartce dla Ruedigera w doliczonym czasie gry, które tylko potęgowały napięcie tego finałowego starcia.
Reakcje i podsumowanie finału Pucharu Króla
Zwycięstwo FC Barcelony w finale Pucharu Króla nad Realem Madryt wywołało falę reakcji wśród kibiców, ekspertów i samych zawodników. To nie tylko triumf sportowy, ale także kolejny dowód na siłę i aspiracje katalońskiego klubu w obecnym sezonie. Analiza gry zawodników, w tym występów polskich reprezentantów, dodaje kontekstu do tego emocjonującego wydarzenia.
Co dalej dla Barcelony? Szansa na potrójną koronę
Triumf w Pucharze Króla otwiera przed FC Barceloną perspektywę potrójnej korony w sezonie 2024/25. Zespół Xaviego Hernandeza, oprócz zdobytego już krajowego pucharu, prowadzi również w tabeli La Liga i awansował do półfinału Ligi Mistrzów. Zwycięstwo nad odwiecznym rywalem, Realem Madryt, w finale Pucharu Króla, dodaje drużynie pewności siebie i motywacji do walki o dalsze sukcesy. Potrójna korona, czyli zdobycie mistrzostwa kraju, krajowego pucharu i triumf w Lidze Mistrzów, jest marzeniem każdego wielkiego klubu, a Barcelona w tym sezonie jest na najlepszej drodze, aby to osiągnąć. Poprzednie dwa starcia z Realem w tym sezonie, które zakończyły się zwycięstwami Barcelony (4:0 w lidze i 5:2 w Superpucharze), dodatkowo podbudowały morale zespołu i pokazały, że forma Katalończyków jest znakomita.
Ocena gry zawodników: Lewandowski i Szczęsny
W kontekście finału Pucharu Króla, warto zwrócić uwagę na indywidualne występy kluczowych zawodników. Niestety, Robert Lewandowski, kluczowy gracz ofensywny FC Barcelony, z powodu kontuzji nie mógł wziąć udziału w tym spotkaniu. Jego absencja z pewnością była odczuwalna, jednak drużyna pokazała siłę charakteru i potrafiła wygrać bez swojego lidera. Z drugiej strony, polski kibic piłki nożnej z pewnością z uwagą śledził występ Wojciecha Szczęsnego, który zagrał w pełnym wymiarze czasowym w finale. Choć nie mógł zapobiec utracie dwóch bramek przez swoją drużynę, jego doświadczenie i pewność siebie na bramce były cenne dla zespołu. Warto również wyróżnić tych, którzy wpisali się na listę strzelców: Pedri otworzył wynik, Ferran Torres wyrównał w kluczowym momencie, a Jules Koundé zapewnił zwycięstwo w dogrywce. W szeregach Realu Madryt, pomimo porażki, swoje bramki zdobyli Kylian Mbappe i Aurelien Tchouameni, pokazując swój potencjał. Warto też wspomnieć o problemach kadrowych Realu, gdzie zabrakło kontuzjowanych Eduardo Camavingi, Daniego Carvajala i Edera Militao, a w trakcie meczu boisko opuścił Ferland Mendy.
Dodaj komentarz